POCZĄTEK POLSKI
Przy piaszczystej drodze, za małym opłotkiem
Stoi chata niska, trzciny na niej szare,
Przed chatą sterczące cienkie żerdzie wiotkie,
Na nich rozciągnięte sieci- chyba stare.
Obok zwoje linek, krągłe bańki szklane,
Wiosła popękane od słonawej wody,
A w cienkich sznurach, za skrzela nadziane
Zwisają swobodnie taśmy tusz węgorzy.
Cienka strużka dymu ulata z komina,
Widać rybakowa strawę jakąś warzy,
Na małej ławeczce przysiadła dziewczyna
Zadumana, cicha, chyba o czymś marzy.
Łodzi nie ma jeszcze, żagiel nie łopocze
Ojciec wraz z synami łowią na głębinie
Byleby pogoda była na zatoce
Będzie świeża ryba, świeży grosz popłynie.
Do Pucka przez wodę, a piaszczystą drogą
W dwie strony jedynie stąd się można ruszyć
Na wschód do Helu z latarni ostrogą,
Na zachód do Polski, tęsknotę zagłuszyć.
Ale czy naprawdę ludziom stąd potrzeba
Opuszczać półwysep, ten cudny zakątek ?
Wszak miejsce to piękne, jak kawałek nieba,
To nie kraniec Polski- to Polski początek.