SKRZAT
Skrzat okrętowy przysiadł na falszburcie,
Zakręcił wąsa, przymrużył oko,
Powiódł spojrzeniem po szarym nurcie,
Gębę paskudną rozdziawił szeroko.
Wąskim przesmykiem pomiędzy główkami
Wejścia do portu, bliziutko wieży,
Piękny żaglowiec z trzema masztami
Wracał do portu, do swoich leży.
Żagle związane ma cejzingami
Już niepotrzebne, w słońcu zetlałe,
Jeszcze niedawno przez morza gnani
Wicher rozdymał ich płótna białe.
Brasy trzeszczały, skrzypiały reje,
Piszczały bloki, sztaksle trzaskały,
A kiedy silniej z rufy zawieje
Niczem syreny, liny śpiewały.
Dziś kres podróży, spocznie przy kei,
Czas odpoczynku zacznie się dłużyć,
Znowu zatęskni do fal, zawiei,
Czekać następnej będzie podróży.
Skrzat okrętowy ziewnął ospale,
Także odpocząć zda się co nieco,
Zbudzi się znowu, gdy lin spirale,
Przy odbijaniu z polerów zlecą.
|